Nowy Rok sprzyja postanowieniom i nowym zadaniom. Na przykład “zrobić porządki” albo “zrobić w końcu coś z tym wypadkiem”. Nasza kancelaria pracuje bez przerw i spotykamy się z naszymi Klientami wirtualnie – przez telefon czy różne komunikatory wideo jeśli jest taka potrzeba. * proszę zadzwonić do nas na numer 016400030, żeby umówić spotkanie * możemy wiele rzeczy załatwić przez email lub telefon – więc i tutaj damy radę.
Nie czekaj – skontaktuj się z nami jak najszybciej: info@polskiprawnik.ie lub telefonicznie +353 1 64 000 30
Prawnik Marcin Szulc z polskiej kancelarii prawnej Rostra Solicitors opowiada co należy zrobić po tym, kiedy miało się wypadek w pracy lub drogowy, aby móc starać się o odszkodowanie. Jeśli masz pytania zostaw je w komentarzy lub skontaktuj się bezpośredni z kancelarią: info@polskiprawnik.ie
Słuchajcie, bo nie będę powtarzać – mówiła kobieta z Ruchu Oporu w każdym odcinku „Allo Allo”. Ten artykuł nie jest o Ruchu Oporu, ani o tym jak odzyskać „Upadłą Madonnę z wielkim cycem” van Klompa. Ten artykuł jest o tym, że na prawie każdej konsultacji dotyczącej prawa pracy pojawia się ten sam kłopot. Zacytuję przykładowy dialog:
– Pracuję w zakładzie X od Y lat. Od Z miesięcy / lat mam problem z moim kolegą / przełożonym Janem (Johnem) Iksińskim.
– Czy złożył Pan na Iksińskiego kiedykolwiek skargę pisemną?
– Mówiłem o tym swojemu kierownikowi / HR wiele razy.
– Ale czy skarga była kiedykolwiek na piśmie?
– Nie.
I tu zaczyna się powtarzanie tej samej porady, po raz nie wiem który. Cieszę się, że mogę pomóc, ale zanim pomogę, pokrzywdzony pracownik musi podjąć kroki przygotowawcze. Zanim zaczniesz latać, trzeba nauczyć się chodzić, prawda?
Jakie to kroki? Słuchajcie, bo nie będę powtarzał:
Wziąć umowę o pracę i podręcznik pracownika i poszukać w nich jak należy się skarżyć, do kogo i na co można, a na co nie można.
W podręczniku pracownika jest zwykle rozdział o dręczeniu i prześladowaniu (Bullying and Harrassment) oraz o przyrodzonej godności pracownika w pracy, zakazie dyskryminacji i innych tego typu rzeczach. Nie uwierzą mi P.T. Czytelnicy ile razy na konsultacji szukam wraz z Klientem w podręczniku pracownika rozdziału na ten temat. To jest coś, co mogą Państwo przeczytać sami i nie potrzebujecie prawnika, żeby to znaleźć w spisie treści, prawda?
Po drugie, w tej samej umowie bądź podręczniku pracownika (Employee Handbook) jest również rozdział o skargach (Grievance Procedure). Przeczytać i zastosować się. Jeśli już wcześniej skarżyli się Państwo ustnie, można sobie odpuścić procedurę nieformalną, która jest zawsze pierwszym krokiem.
A co będzie potem? To zależy…
Opcja jedna, to pracodawca weźmie się w garść i zrobi z tym porządek. Wcale nie jest to takie rzadkie i niespotykane. Pracodawca przyjmuje często wygodne stanowisko, że dopóki nikt mi o problemie oficjalnie nie napisze, to problem nie istnieje. I jest to zgodne z prawem stanowisko. Jako pracodawca nie mam obowiązku przesłuchiwać pracowników regularnie, żeby znaleźć problemy. Nie mam też obowiązku słuchać plotek, o tym „co kto komu i dlaczego” i zastanawiać się czy to nie narusza czyichś praw. Plotka, to plotka, zatem nie jest podstawą do podejmowania jakichkolwiek działań.
Opcja druga, jest taka, że jednak nic się nie wydarzy. Kierownik będzie takim samym rasistowskim chamem, jakim był do tej pory i skarga nie przyniesie żadnego rezultatu. Jeśli tak się dzieje, należy skargę ponowić, wysłać przypomnienie i wysyłać je co tydzień (albo dwa) do jakiegoś skutku. Jeśli nie będzie żadnego efektu, można złożyć skargę do tutejszego odpowiednika sądu pracy, czyli Workplace Relations Commission.
Opcja druga i pół: skarga przyniesie rezultat, ale odwrotny od zamierzonego czyli pracodawca zamiast pomóc w rozwiązaniu problemu zacznie dręczyć osobę, która się poskarżyła. Zaleta skargi pisemnej nad ustną jest taka, że łatwo jest udowodnić, że się skargę złożyło. Po ustnej nie zostanie ślad.
Dręczenie osoby, która skargę złożyła to „wiktymizacja”. W większości ustaw dotyczących prawa pracy jest ona zakazana i stanowi osobne złamanie praw pracowniczych. Zatem, nawet jeśli skarga pracownika jest oddalona, to nie można pracownika za jej złożenie karać (chyba, że skarga była oczywiście bezpodstawna, złośliwa i oszczercza).
Jeśli taka wiktymizacja doprowadzi do zwolnienia, to będzie to najprawdopodobniej niesłuszne zwolnienie. Jeśli na skutek wiktymizacja pracownik zostanie zmuszony do się zwolnienia, to będzie to najprawdopodobniej de facto niesłuszne zwolnienie.
Oczywiście, na przypadki wiktymizacji należy skarżyć się tak samo – czyli zawsze na piśmie. ZAWSZE! Oznacza to, że zawsze i bez wyjątku.
Skargę, jaką piszemy pracodawcy proszę napisać w zwięzłych, żołnierskich chciałoby się rzec, słowach. Krótko, jasno i na temat. Proszę podać datę, godzinę, kto i gdzie i co zrobił lub powiedział. Proszę napisać, że poczuli się Państwo potraktowani „gorzej niż” ktoś inny. , albo, że w ten sposób naruszono Waszą godność („dignity at work”) – przykłady takiego naruszenia godności są często podawane w podręczniku pracownika. Proszę albo odwołać się do podręcznika pracownika podając stronę lub paragraf podręcznika lub użyć zdań i zwrotów z podręcznika w celu opisania wydarzenia lub swoich odczuć.
Jeśli to wszystko nie zadziała pozostaje skarga do WRC (Workplace Relations Commission). Formularz skargi znajduje się na ich stronie internetowej (i na mojej też). Formularz jest całkiem prosty i umożliwia złożenie wielu skarg jednocześnie. Zawiera on też instrukcje co do jego wypełniania.
Oczywiście, mogą Państwo przyjść do mnie i usłyszeć to wszystko osobiście i jeszcze za tę wizytę zapłacić, ale jestem pewien, że mają Państwo inne, lepsze sposoby wydawania pieniędzy. Zwłaszcza, jeśli poradę mają Państwo tu i teraz za darmo.
Nasza kancelaria specjalizuje się postępowaniach dotyczących wypadków i obrażeń osobistych, lecz z przyjemnością doradzimy również w sprawach dotyczących zakupu nieruchomości i udzielimy również porady w sprawach karnych. Z radością wysłuchamy i udzielimy informacji i rady. Mogą się Państwo z nami skontaktować (w godzinach pracy Kancelarii) pod numerem telefonu 01 64 000 30 lub przez stronę www.polskiprawnik.ie.
Marcin Szulc
We strive to give legal advice in simple language. We do not use big, complicated and seemingly meaningless words when speaking to you. It is simple and straight forward. If you need all the shades and subtleties explained, of course we will do it for you. Just not everybody wants to hear it.
Everybody wants the job done.
We will invest in your case all that we have: time and skills. We do not have the cash or huge overdraft. To put in the perspective: investing €100 in 100 cases means freezing €10,000 for the time the case is in being. There is usually €400 – €700 needed to fund a case. Of course I could organise finance. But it is the Client, YOU, who will pay the cost of this loan. It will, no two ways about that, be added to your bill.
That brings me to the second issue. The money.
1. We talk straight. There is no difficulties with telling you “how much”. Just ask.
2. We want to help. That’s how we make our living.
3. You need legal advice. Seriously. You may not realise, you may hope it will go away but a stitch in time…
4. A phone call to find out if we can help costs nothing (depending on the price plan you are on). Perhaps we can sort out your problem with one or two quick answers on the phone? Call us.
5. Short consultation is €50. Just like a GP visit. That’s it. Not a fortune, is it?
6. In this consultation we will do our best to give you the advice you need. You may not like the advice, not everything goes your way, but at least we will be honest with you. If we cannot help you right there and then, we will tell you how much it will cost. Or at least give you an estimate, as precise as possible, of how much it will cost you.
7. In any event, you will know more after those 20 minutes.
Do not be afraid: you will not be hit with a huge, hefty bill for a chit chat.
Seriously.